Właściwie to jest bardzo mała szkoła - mówi Kōtarō, odsuwając drzwi do dōjo. - W tej chwili zostało nas już tylko czterech, mój ojciec, mój kuzyn, przyjaciel i ja.
Wchodzimy do niewielkiego, jasno oświetlonego dōjo, czyli sali do ćwiczeń. Nad wejściem tabliczka z wykaligrafowaną nazwą szkoły, podłoga z jasnych, wyślizganych bosymi stopami desek, ołtarzyk dla kami zawieszony wysoko nad drzwiami.
兵法寺見流道場 "sala ćwiczeń sztuki walki Jiken-ryū"
|
Wnętrze dōjo nie jest zbyt duże, ale i liczba ćwiczących nie jest przesadnie wysoka... |
Ołtarzyk dla kami |
Ukłon w stronę nowoczesności |
Matsumoto Kōtarō to kumpel mojego znajomego z uniwersytetu, w jego domu właśnie zaczyna się impreza. Pare osób woła do nas ze środka, żebyśmy się pospieszyli i przyszli wreszcie pić.
Po raz kolejny fabuła rozwija się w zaskakujący sposób. Okej, potomek bogatej, samurajskiej rodziny urządza imprezę w wielkim, tradycyjnym domu z potężną bramą wejściową, ślicznym ogrodem i engawą, drewnianą werandą dookoła budynku - to jeszcze przejdzie. Ale obok domu jest jeszcze dōjo, sala do ćwiczeń, wykorzystywana do treningów kenjutsu, czyli walki mieczem w starym stylu. Od miesiąca próbuję znaleźć jakiegokolwiek Japończyka, który słysząc "kenjutsu" nie poprawia mnie, tłumacząc, że musi mi chodzić o "kendō". A tu proszę.
Matsumoto Kōtarō |
Wygląda ładnie, ale to tylko stępiony miecz do ćwiczeń. Prawdziwe rodowe daishō przepadło podczas wojny. |
Ale jest lepiej. To malutkie dojo, które wam właśnie pokazuję, jest najwyraźniej jedynym miejscem na świecie, gdzie ćwiczy się styl zwany 寺見流 Jiken-ryū. (Pokaz stylu Jiken-ryū) Według legend zapoczątkowały go nauki, jakie mnich Kōno Yoshimune odebrał na skrytej wśród mgieł górze Kirishima (霧島) od tengu. Kojarzycie tengu, prawda? Pół ludzie, pół ptaki, demony z długim nosem, znane ze swojej biegłości w sztuce władania mieczem. Te tengu.
![]() |
Inny, bardziej znany wychowanek tengu - Minamoto Yoshitsune, jeden z najważniejszych bohaterów Heike-monogatari |
Bezpośrednim spadkobiercą założyciela stylu jest ojciec Kōtarō - i jak się składa profesor na uniwersytecie w Kumamoto, gdzie studiuję. Młody samuraj z zadziwiającym dla mnie entuzjazmem zareagował na pytanie, czy może mogłabym się od nich uczyć. Nie wiem, czy jego ojciec będzie równie pozytywnie nastawiony do wprowadzania gaijina z drugiej strony świata w tajniki swojej szkoły - ale jeśli o mnie chodzi będę rzucać z pustką i kilkoma podbiciami.
*
A tak poza tym - jaki dzisiaj jest dobry dzień :)
Niesamowite zdarzenie :) Czy rzut się udał? W kolejnych notkach ten wątek się już nie pojawia więc wnioskuję, że nie. Szkoda. Czy udało Ci się z nimi chociaż raz poćwiczyć? Jeśli kiedykolwiek uda mi się wyjechać do Japonii chciałbym odwiedzić to dojo albo podobne tam gdzie akurat mnie zaniesie w ramach musha shugyō.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji dobrze wiedzieć, że oprócz herbaty i eRPeGów również lubisz machać japońską bronią białą :)
Grześ