sobota, 12 października 2013

Wesele, a jakże, z twistem

Najlepsze wesele na jakim byłam! Dla mnie impreza zaczęła się chwilę po trzeciej w nocy i skończyła chwilę po szóstej, ale i tak starczyło ;) Świetnie się bawiłam, często słyszałam co do mnie mówiono, czasami nawet było mnie słychać, a w innych sytuacjach pomagał czat. Czyli da się! Julia i Włodi pojawiali mi się w kadrze raz na jakiś czas, zabiegani, zakręceni i wyglądający na mega szczęśliwych - czyli tak jak być powinno. Co prawda wciąż nie wiem jak się tańczy przez skype'a, bo nie było gdzie, ale będę tu jeszcze prawie rok, więc nie tracę nadziei. 

Z pikselami zdążyłam się już zaprzyjaźnić
Jest i Włodi! A Riplayowi w błękitach dziękujemy za internet w komórce ;)

Picie z ludźmi na odległość - nowa umiejętność na karcie
Czasami nawet dało się trochę porozmawiać ;) Radosny Jezus to nie Jezus a Skała
Zed, dawaj fajkę!
Yup, jak relacja to relacja! Wszystko zostało uwiecznione
Tak wygląda trącanie się kieliszkiem z panem młodym przez skype'a
Czasami nawet nie musiałam pytać z kim rozmawiam, bo coś tam było widać
Generalnie pykło. Super impreza, oby więcej takich! :D


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz